Jest "High Life" bez dwóch zdań filmem sklejonym z fantastyczno-naukowej bazy: bogata korporacja plus wyczerpujące się ziemskie zasoby plus niewolnicza siła robocza równa się czarna dziura. Ale
Postawmy sprawę jasno – "High Life" nie będzie Waszym ulubionym filmem o podróżach kosmicznych. Kiedy pierwszy seans przyprawiał mnie o ciarki i ekspediował w stronę narkotycznej Wenus i ujaranego Jowisza, współtowarzysze z kinowej sali tłumnie cisnęli się do wyjścia, płacząc, że "przecież te papierowe skafandry nie mogłyby wytrzymać w warunkach próżni". Prawda, nie wytrzymałyby ani sekundy. Ale też próżnia wcale nie jest elementem mise-en-scene"High Life". Realizm zamknął się tutaj w najciemniejszym kącie najdalszej ładowni i na wszelki wypadek schował do kieszeni ostrą amunicję.
Centre National du Cinéma et de Limage Animée (CNC)
Andrew Lauren Productions (ALP)
Ciné+
Filmförderungsanstalt (FFA)
Film- und Medienstiftung NRW
arte France Cinéma
Deutsche Filmförderfonds (DFFF)
Pandora Filmproduktion
W filmie Claire Denis przestrzeń statku kosmicznego jest cudownie nierzeczywista, umowna, wykrojona z pleksi, szkła i tworzyw, które raz wyglądają na twarde i wytrzymałe, innym razem dosłownie gąbczeją i miękną w oczach. Scenografia i sposób jej wizualnego zakomponowania – światła zmieniające się od miłosnej czerwieni przez hangarowe żółcie aż po laboratoryjne błękity – to tak samo integralna część wizji francuskiej reżyserski, jak – powiedzmy – łaciata derka uszyta z niepasujących do siebie aktorów: Robert Pattinson z Juliette Binoche, Mia Goth z Agatą Buzek, Andre Benjamin z Larsem Eidingerem. Te "ludzkie śmieci" – mordercy, ćpunki, złodzieje i psychopatki – dostają niepowtarzalną szansę na odkupienie własnych grzechów. Zamiast celi i dożywotniego wyroku, puszka statku kosmicznego i heroiczna misja – dolecieć do czarnej dziury i zbadać jej możliwości energetyczne. Wycieczka, jak się domyślamy, raczej w jedną stroną, a przy tym w roli podwójnego agenta Dobra Ludzkości: recykling społeczny idzie ręka w rękę z eksperymentem naukowy. Przyszłość rysuje się w bardzo utylitarnych barwach.
Jest więc "High Life" bez dwóch zdań filmem sklejonym z fantastyczno-naukowej bazy: bogata korporacja plus wyczerpujące się ziemskie zasoby plus niewolnicza siła robocza równa się czarna dziura. Ale jest to również s-f w takim samym stopniu, w jakim były nim "Stalker" i "Solaris"Andrieja Tarkowskiego. Denis nie interesuje logiczne łączenie punkcików na mapie, lecz sam akt podróżowania – lot ku granicom człowieczeństwa, w stronę poznawczych rubieży, w ekstrema zmieniające stan skupienia ludzkich tkanek i sposoby postrzegania rzeczywistości. Miejscem dojścia nie jest jednak – jak u Tarkowskiego – wstrzemięźliwa duchowość, humanizm i filozofia, ale kosmiczny orgazm, eksplozja wywoływana wielokrotnym przekroczeniem tabu, filmowego słowa-klucza, które Pattinson wypowiada już w pierwszych minutach z mieszaniną powagi i infantylnej poufałości. Intymność, cielesność, ukryte żądze i traumę rozmnażania członkowie misji przeżywają za sprawą demiurgicznej dr Dibs (Juliette Binoche), dzieciobójczyni testującej na załodze różne formy medycznej inseminacji.
Centre National du Cinéma et de Limage Animée (CNC)
Andrew Lauren Productions (ALP)
Ciné+
Filmförderungsanstalt (FFA)
Film- und Medienstiftung NRW
arte France Cinéma
Deutsche Filmförderfonds (DFFF)
Pandora Filmproduktion
Testującej, dodajmy, z grymasem rozkoszy na ustach, jakby uprawiała magię za pomocą końskiej strzykawki i stołu ze skórzanymi pasami. Podobna rozkosz tężeje w formę mrocznego, satanistycznego ubóstwienia, kiedy Dibs – w jednej z najbardziej hipnotyzujących scen erotycznych, jakie zdarzyło mi się oglądać w kinie – ujeżdża ogromne metalowe dildo, a mięśnie na jej plecach bawią się w wojnę podjazdową z bliznami na brzuchu i burzą czarnych włosów jak u baśniowej Roszponki. To właśnie w "pudle" ("the fuckbox"), wariacko połamanej maszynie do masturbacji, przyjemność seksualna zostaje wyabstrahowana i na dobre oddzielona od swoich funkcji przyrodniczych. W mikrokosmosie statku reprodukcja może się wreszcie odsłonić jako przemoc jednocześnie społeczna i kosmiczna. Jest podstępną i głodną larwą pełzającą po pokładach zaprojektowanych na obraz i podobieństwo okablowanych kazamatów z "Obcego", cudownie zabałaganionych retro-wiktuałami i komputerową estetyką lat 90. Windows 95 i MS-DOS spotykają stare futuro-wyobraźnie, razem pędzą ku zagładzie, ściśnięte w puszce ludzkich sardynek.
Centre National du Cinéma et de Limage Animée (CNC)
Andrew Lauren Productions (ALP)
Ciné+
Filmförderungsanstalt (FFA)
Film- und Medienstiftung NRW
arte France Cinéma
Deutsche Filmförderfonds (DFFF)
Pandora Filmproduktion
Ale ponieważ Denis bardziej interesuje przepływ i niestabilność sensów, a nie ich przyszpilanie, pączkowanie życia to w "High Life" fenomen równie mroczny, co cudowny. Monte (Pattinson) – narrator opowieści, którego imię stoi blisko angielskiego "monk", mnicha – świadomie wybiera celibat i metodyczne pielenie pokładowego ogrodu, miejsca, gdzie życie mnoży się tysiącami odgałęzień, lecz przy tym nie żebrze o bliskość i milcząco skapuje do gara. Seks jest dla żywych, on leci ku śmierci. Tyle że los bywa przewrotny, zazwyczaj lub prawie zawsze, a już na pewno w kosmicznym wahadłowcu skleconym z dymu i tektury. Równolegle, w futurospekcjach, oglądamy więc, jak Monte – zagorzały wróg międzyludzkiej intymności – musi nauczyć się nowych, platonicznych form bliskości w relacjach z własną córką: najpierw nieporadnym, stawiającym pierwsze kroki berbeciem, a już za chwilę rezolutną nastolatką, która wiedzę o utraconym świecie czerpie z filmów i opowieści. Razem patrzą na glitchowe obrazki nadawane z Ziemi. I razem zaglądają w czerń za oknem oraz w czarnoziem ogrodu. Współtworzą nową, dwuosobową i samowystarczalną maszynę, która mknie w sobie tylko wiadomym kierunku. Ku czarnej dziurze czy w stronę rozpalonej Andromedy? To już mniej istotne. Ważne, żeby lecieć.
Publicysta, eseista, krytyk filmowy. Stały współpracownik Filmwebu, o kinie, sztuce i społeczeństwie pisze dla "Dwutygodnika", "Czasu Kultury", "Krytyki Politycznej", "Szumu" i innych. Z wykształcenia... przejdź do profilu